Są odejścia. Są powroty.

środa, 22 sierpnia 2012

Cześć moi drodzy. Minęło sporo czasu odkąd tutaj ostatnio zajrzałam. Matura, nauka, problemy i tak w kółko. Jestem pewna, że każdy/każda z Was wie jak to jest kiedy przygniata Cię ogromny głaz, a Ty nie możesz odnaleźć w sobie siły by go skruszyć samą siłą woli. Tak czy siak - powoli wracam. Czy na długo, czy też nie - czas pokaże. Godzina jest już późna, więc wrzucę kilka petycji, które mam nadzieję, że ktoś poprze. Moi drodzy pamiętajcie - owszem, jest to tylko petycja, ale to już jakiś stary ku zmianie świata na lepszy, czyż nie? Lepiej jest poświęcić chwilę i wypełnić petycję aniżeli siedzieć z założonymi rękoma i marudzić jak to świat (tutaj nie obrażając tych pięknych stworzeń) schodzi na psy.


PepsiCo

niedziela, 25 marca 2012

Powyższy wycinek mówi sam za siebie. 


Ostatnio nie mam ochoty prowadzić tego bloga i starać się zmienić świat na lepsze. Nie mam ochoty na nic, jestem co najmniej marudna. Muszę się z tego otrząsnąć. 

STOP Acta

czwartek, 9 lutego 2012

Cześć kochani. Z nudów przeglądam stronę care2.com i wpadłam na kilka petycji dotyczących zniesławionego ACTA. Jeśli ktoś z Was chciałby się podpisać i wyrazić swoje zdanie na ten temat zapraszam w poniższe linki:




Animal Welfare Petitions

wtorek, 7 lutego 2012

Cześć kochani. Nadal nie odwiedziłam Waszych blogów, wiem o tym. Jutro mam nieco więcej czasu, więc jak tylko wrócę ze szkoły to odwiedzę Was! No i.. Szykuje mi się half term - tygodniowa przerwa od szkoły. Jeśli dobrze pójdzie, to załapię się do pracy. Jeśli nie to będę zmuszona pomagać mamie przy pracy. W ten czas postaram się pisać jak najwięcej na tym blogu, ponieważ nie chce go AŻ tak zaniedbywać. 

Do rzeczy. Będzie krótko, zwięźle i na temat. O tej godzinie moja mózgownica ledwo co pracuje, a zwierzęta i przemoc to zbyt obszerny temat. W poprzedniej notce pisałam o Kardashianach i ich wyrobach z futer. W tej notce skupię się na kilku petycjach, które mam nadzieję, że poprzecie. Widzicie tę petycje po prawej stronie mojego bloga? Osiągnęła sukces i zabrała ponad 1000 głosów. Teraz pytanie czy oprawcy biednego Onyx'a zostali ukarani.. Poszperam trochę w Internecie i zaraz się dowiem. 

Po pierwsze, chciałam Wam pokazać to zdjęcie: 
Dzięki temu zdjęciu postanowiłam napisać notkę. Zmotywowała mnie i przeraziła. Koniec ze słodkimi zdjęciami przed lustrem? Prężeniem swoich mięśni i robieniem słodkich dziubasków? Trzeba chwycić za smycz, podnieść go wysoko ku górze, pokazać środkowy palec i cyknąc fotkę. Nowa oznaka "fajności i bycia cool?" To oni powinni wisieć zamiast tego psa. Znęcanie się nad słabszym od siebie nie wygląda "cool", muszę ich rozczarować. Na nikim pozytywnego wrażenia nie wywierają, wręcz przeciwnie. Co czujecie patrząc na to zdjęcie? 



Poniżej znajdziecie kilka interesujących petycji. Tutaj w notce linki, zaraz z boku bloga umieszczę kody HTML dzięki którym będziecie mogli prosto z mojego bloga przeczytać całą petycję, zobaczyć jej postęp oraz podpisać. 

Petycja przeciwko corridą w Mexico city - PODPISZ SIĘ 
Nie zabijajmy wilków w Idaho - PODPISZ SIĘ 
Zatrzymać gazowanie psów oraz kotów w EU - PODPISZ SIĘ 
Harrods - Stop sprzedawaniu futrom - PODPISZ SIĘ 
Pomóżmy kotom w Irlandii (irlandzkie prawo nie chroni kotów) - PODPISZ SIĘ
NIE dla Diving Horse Act w Atlantic City - PODPISZ SIĘ

Jak na razie wygrzebałam tyle. Zapraszam wszystkich na stronę: www.care2.com, tutaj znajdziecie znacznie więcej petycji do podpisania. Dobranoc. 

Stop Selling Fur "Kardashians"

piątek, 3 lutego 2012

Witajcie moi mili! Dawno tutaj nie zaglądałam, cóż to prawda. Wiele razy chciałam coś napisać, ale skończyło się jedynie na chęciach. Nie mogłam pozbierać myśli w jedność, w moim życiu dzieje się istny galimatias. Staram się poskładać wszystko do całości i iść dalej. Kontynuować to, co zaczęłam na tym blogu. Tęskniłam za nim! 

Dzisiaj dość krótko. Czeka mnie rozmowa z pewną osobą i chce właśnie na niej skupić wszystkie swoje myśli. Na Wasze blogi wpadnę bardzo szybko, także spodziewajcie się rychłego komentarza z mojej strony! Zaległości nie będę nadrabiała z powodu braku czasu. 

Na kozaczku.pl napotkałam dość ciekawą petycję... Jest ona skierowana do rodziny Kardashianów, a autorką jest nasza polska miłośniczka zwierząt, Joanna Krupa. Coś mnie tknęło, żeby o tym tutaj napisać. Kardashianowie to na pozór sympatycznie wyglądająca rodzina. Fakt faktem, są ze sobą bardzo zżyci. Jak dla mnie są produktem mediów, sprzedają co leci prasie oraz telewizji. Wydawać się może, że nie znają słowa "prywatność". Miło popatrzeć na dobrze ubranych ludzi, bo przyznajmy - Kim na czerwonym dywanie wygląda bardzo dobrze. Problem jest w tym, że pomijając fakt iż jedna z jej sióstr rozebrała się dla PETA, Kim jest miłośniczką prawdziwych futer. Prócz tego zachęca innych do kupowania ich - w swoim sklepie "Dash" w Calabasas można kupić przeróżne futra. Zgadnijcie skąd jeszcze można wytrzasnąć futerka od Kardashianek? Z "Kardashian Kollection"! PETA nie raz interweniowało w tej sprawie, ale sławna rodzinka pozostała głucha na ich słowa. 
Teraz Joanna Krupa wzięła sprawę w swoje ręce. Nie jestem jej fanką, ale popieram to, co robi. Podpisałam petycję i zachęcam każdego o zrobienie tego samego. Krupa uważa, że ten kto jest sławny powinien dawać dobry przykład. Zgadzacie się z nią? Jeśli tak -> Stop Selling Fur "Kardashians"

Yes, we CAN make a DIFFERENCE!

środa, 28 grudnia 2011

care2.com

Cześć kochani. Dzisiaj będzie krótko, zwięźle i na temat. 
Odkąd założyłam tego bloga, moje życie nieco się zmieniło. Zaczęłam dostrzegać znacznie więcej rzeczy, wyrażać swoje zdanie i mówić głośne NIE. Dziękuje Honoracie Skarbek za zamieszczenie kilku bannerów z akcjami charytatywnymi, takimi jak "Pusta Miska", oraz zamieszczenie linka do strony www.pomagajonline.pl 
Zachęcam każdego do założenie konta na pomagajmyonline.pl i do regularnego klikania. Strona pomaga organizacją takim jak: Pajacyk, Pusta Miska i okruszek.pl Klikanie nic Was nie kosztuje, zajmuje krótką chwilę, a daje naprawdę wiele satysfakcji - przynajmniej mnie samej, bo wiem że zrobiłam coś pożytecznego dla innych. Nie musicie spędzać całego dnia na klikaniu - nie. Jedno kliknięcie dziennie wystarczy.  

Niesamowicie cieszy mnie fakt, że coraz więcej osób otwiera oczy i pomaga innym! To wspaniałe, że ludzie nie siedzą z założonymi rękoma, narzekają na polityków i czekają na istny cud z nieba. Mam nadzieję, że takich ludzi znajdzie się o niebo i piekło więcej. My, Polacy, też możemy coś zrobić. Zmieńmy nasz kraj na lepsze - zróbmy coś, cokolwiek. Chociaż mało, ale to zawsze coś. Jakiś start gdzieś musi być, prawda? Najpierw Polska, a potem cały świat. Impossible is nothing; niemożliwe nie istnieje. Chcieć to móc. Wiara w lepszy świat może zdziałać niesamowite rzeczy. Dzisiaj w południe zastanawiałam się co zrobić, żeby coś polepszyć, ale nie wpadłam na nic konkretnego. Mogę jedynie podsyłać Wam linki do zagranicznych petycji. Wiem, że taka petycja to niewiele, ale chociaż coś, prawda? Prawda. 

Więc do rzeczy. Care2.com wspiera przeróżne petycje, na przeróżne tematy - zwierzęta, polityka, przemoc domowa. Nie jestem pewna czy trzeba być zalogowanym na stronie, żeby podpisać ową petycje... Logowanie nie zajmuje długo, a daje bardzo dużo korzyści - wszystko co robimy na stronie, jest nagradzane niebieskimi motylami. Za nie możemy "kupić" świeżą wodę dla dziecka z Afryki. 
Ponad to, strona bierze aktywny udział w ocalaniu oceanów, wilków, dużym kotom i ratowaniu lasów deszczowych. Nie chce za wiele pisać o tej stronie - zachęcam Was do odwiedzenia jej i dowiedzenia się więcej. 

Na koniec dodam linka do petycji, która mną wstrząsnęła.
Pies, o imieniu Onyx, został potrącony przez auto. Odniósł kilka poważniejszych obrażeń. Alberto Castenada oraz Maria Banuelos zamiast zabrać psa do weterynarza, postanowili sami pobawić się w medyków. Bez specjalistycznego sprzętu, para zajęła się poranioną tylną nogą zwierzaka. Po "zabiegu", Onyx został przywiązany w ogrodzie, z zakażeniem i robakami, które zaatakowały jego tylne nogi. Biedaczysko zostało w porę znalezione przez funkcjonariuszy. Teraz Onyx jest pod czujnym okiem weterynarza.
Zdaniem wielu, Castenada oraz Banuelos powinni zostać ukarani za ten barbarzyński wyczyn. Co Wy o tym sądzicie?
Z boku mojego bloga widnieje widget z linkiem do petycji.


Przepraszam, że notka bez większego składu i ładu, ale zmęczenie daje się we znaki. Dobranoc.

R.I.P Eva Ekvall

wtorek, 20 grudnia 2011


CZEŚĆ KOCHANI! Szalenie Was przepraszam za nieobecność na blogu. Nie mogłam ostatnio zebrać swoich myśli i napisać coś z sensem. Dziękuje za wszystkie komentarze - przepraszam za te, na które jeszcze nie odpisałam! Zrobię to po dodaniu notki; mam taką nadzieję. Oby sen mnie nie zmógł. 

Właśnie słucham last.fm i z nudów weszłam na kozaczka.pl
Moją uwagę przyciągnął artykuł o młodej, bo dopiero 28-letniej modelce Evie Ekvall. Bez bicia przyznam, że nie interesuję się modelkami i pewnie nie przeczytałabym tego postu, gdyby nie fakt, że Eva umarła na raka piersi. Chociaż pokrótce chciałam poruszyć ten temat. Specjalistką od medycyny nie jestem, jednak nie trzeba posiadać wyższego wykształcenia, aby wiedzieć, że chore osoby trzeba wspierać. Ponad to, w dzisiejszej notce chcę przytoczyć własne doświadczenie... To tak w skrócie. Jak zwykle notka jest o wielu rzeczach na raz. Ughr, chyba nie potrafię skupić się TYLKO na jednej rzeczy; muszę przytaczać też inne. 

Wiele kobiet choruje na raka piersi. Kilka lat temu moja ciocia padła ofiarą tejże choroby, ale na szczęście już dochodzi do siebie. Miała operację, usunęli jej pierś. Wygrała z chorobą, za co jestem wdzięczna, mimo iż nigdy za ciocią W. nie przepadałam. Nie wyobrażam sobie nie dostać od niej na święta Bożego Narodzenia kartki z krótkimi życzeniami. Ciocia co roku wysyła kartki; brakowałoby mi ich. 

Zastanawiam się, dlaczego niektóre osoby odtrącają chorych, zamiast ich wesprzeć. Stroimy miny patrząc na kobietę z jedną piersią i prawie łysą głową, bo wygląda inaczej. Choroba to nie powód do kpin! Jakakolwiek choroba. Nawet jak człowiek, prymitywnie mówiąc, osika się i osra. Nie, z takich osób nie można żartować. Takiej osobie należy pomóc, a nie wyśmiewać. Powinniśmy podziwiać tych, którzy mimo wszystko walczą, bo mają po co walczyć, chcą wygrać z chorobą i żyć dalej pomimo wszelkich przeciwności losu. 

Ponad 2 lata poddałam się skomplikowanej operacji kolana. Nie wolno mi uprawiać żadnego sportu, poza... Szachami, bilardem itp; takimi sportami, które nie wymagają wielkiego wysiłku. Nie mogę za szybko chodzić, bo czuję uporczywy ból, a i ignorować go nie powinnam (co niestety czasami zdarza mi się robić). Operacja to nie to samo co choroba - doskonale o tym wiem. Mój punkt jest w ogóle inny - do dzisiaj wiele osób nie wierzy w to, że miałam operację, pomimo pokazanych blizn oraz wypisu ze szpitala. Uważają, że to nic takiego, bo skoro chodzę to nie może być tak źle. Owszem, źle nie jest, ale było bardzo źle. Ortopeda powiedział mi, że jeszcze jeden upadek, a mogłabym wylądować na wózku inwalidzkim. Ciekawe czy moim "znajomym" byłoby wtedy do śmiechu. Do dzisiaj wielu z nich  uważa, że symuluję, kiedy mnie naprawdę boli. Wiedzą, że moje lewe kolano to taka moja "słabość" i starają się to wykorzystać. Tutaj przytoczę ocenzurowany cytat pana D. "ch*j mnie obchodzi, że miałaś operację, wkur*isz mnie to będę kopał w to kolano." Milutki, czyż nie? Nie szukam tutaj współczucia. Na moim własnym przykładzie jedynie pokazuję jacy ludzie potrafią  być podli.

Nie wiem czy to stereotyp, czy ludzie tak bardzo zmieniają się za granicą, że w głowie im tylko  kolejne imprezy i chlanie. Znajomi wiedzą, że mam problemy z sercem, a jednak - podsuwają mi pod nos narkotyki, a na słowa "nie mogę, serce", wzruszają ramionami. Są lekkomyślni, a ja na szczęście mam głowę na karku i nie ulegam ich namowom. Życie mi dość miłe. 

Wracając do głównego tematu. Rak to straszna choroba. Wielu ludzi poddaje się, bo nie mają wsparcia ze strony bliskich osób bądź kosztów na leczenie. Jeśli ktoś z Waszej rodziny jest chory - nie zostawiajcie go. Bądźcie przy nim. Nadopiekuńczość boli niejednego, więc nie sprzeczajcie się, kiedy dana osoba powie "mogę zrobić to sama". Skoro może, pozwólmy jej na to. Bądźmy przy niej sercem i pomocnym ramieniem w razie potrzeby. To nie ujma na honorze iść do kościoła i pomodlić się w intencji chorego dziadka bądź wujka. Nie. Modlitwą pokazujemy im, że są dla nas ważni i chcemy dla nich jak najlepiej. 

Niejedna gwiazda umarła na raka bądź na inną poważną chorobę. Chociażby Eva Ekvall, która nie ukrywała się ze swoją chorobą. Nie możemy się tego wstydzić; musimy to zaakceptować. Wiadomo, że zawsze jest ciężko, szczególnie chorym dzieciom, ale sądzę że jeśli ludzie zauważą, że akceptujesz tę chorobę, przestaną dokuczać - o ile oczywiście to robią! We wszystkim chodzi o zaakceptowanie siebie. Swoich słabości, które z czasem będziemy mieć siłę przemienić w siłę. Zagryźmy zęby i powiedzmy sobie "nie, to raczysko mnie nie zabierze na drugi brzeg morza!"
Ekvall napisała książkę o swojej walce z nowotworem. Kozaczek.pl mówi mi, że "Ekvall nie kryła swej choroby. O swej walce z nowotworem napisała książkę, która ma nakłonić inne kobiety do profilaktyki i regularnych badań piersi. Pozwoliła się sfotografować również po chemioterapii, gdy nie wyglądała już jak dawna piękność, która walczyła o koronę najpiękniejszej. "

Mam nadzieję, że owa książka będzie przełożona na język angielski. Z chęcią ją przeczytam i pewnie nie raz zapłaczę. Ostatnimi czasy ludzka krzywda nie jest mi obojętna. Chyba ten blog tutaj maczał palce.. Stałam się bardziej wrażliwa, ale też i silniejsza. Pan D. o którym już wspomniałam wcześniej, ostatnio spytał się "Po co dodajesz to śmieszne linki na fejsa?", na co ja odparłam "To nie są śmieszne linki, a linki do petycji, które podpisałam i w jakiś sposób chciałabym wypromować. Takie rzeczy są dla mnie ważne, nawet bardzo. Jedna petycja, a może coś zmienić, a mi zależy na zmianie tego świata." D. nie odpowiedział na moje słowa. Szczerze mówią - chłopak jest pusty.  

Eva chciała namówić wiele osób do badań piersi. Na zimne lepiej dmuchać, poświęcić chwilę i zrobić owe badania. Kto wie? Może w ten właśnie sposób uratujemy samych siebie? Im szybciej lekarze wykryją raka tym lepiej. 

Za jakiekolwiek błędy przepraszam - oczy mi już same opadają i nie mam siły ich sprawdzać. Wasze komentarze zostają nietknięte do środkowego południa bądź wieczora. Jutro czeka mnie boski dzień latania po mieście i załatwiania przeróżnych spraw. Muszę poszukać prezentu dla mamy i wysłać kartkę dla taty i brata. Cóż, miałam to zrobić znacznie wcześniej - leń zrobił swoje. 

Na koniec chciałam wkleić baner akcji, którą od jakiegoś czasu wspieram. To kolejny "klikacz", tak więc zapraszam do klikania! 
The Breast Cancer Site

 
Ulepek ze wszystkiego i niczego - by Templates para novo blogger